piątek, 18 lipca 2014

36 tydzień ciąży


Witam !



Postanowiłam być na bieżąco i bez większych przygotowań napisać co tam u Nas w trawie piszczy :)
W wtorek oficjalnie zakończyliśmy remont sypialni, pozostała jeszcze łazienka. Ale to sprawa drugorzędna ponieważ mamy drugą więc czas na skończenie jej mamy. Właściwie chodziło głównie o sypialnie, musieliśmy pomalować ją i położyć nową podłogę. Teraz czas na meble. Niestety mój mąż w środę musiał wyjechać w delegacje i wiem że teraz wszystko będzie się bardzo wlekło ale na szczęście to co najważniejsze jest już zrobione. Powiem szczerze że jest mi bardzo ciężko z tym że musiał wyjechać akurat teraz. Co prawda wrócił wczoraj (piątek) więc nie była to długa rozłąka ale w poniedziałek znów wyjeżdża i wróci dopiero w sobotę. Niestety taki stan rzeczy będzie trwał min. miesiąc ! Nie mogę się z tym pogodzić, co prawda obiecał że weźmie sobie wolne na czas zbliżającej się daty porodu ale przecież urodzić mogę zarówno dwa tyg przed jak i dwa tyg. po terminie ! Wiadomo, są znajomi rodzina, nie zostaje sama ale od 2 lat byliśmy cały czas razem dodatkowo na wszystkie wizyty u ginekologa, warsztaty itp. chodziliśmy też zawsze razem. Do tego nie czuję się najlepiej, te upały mi nie służą. Nogi mi puchną, niestety puchną mi od dawna ale teraz w zwiększonej dawce. Muszę kupić nowe buty, bo wszystkie dotychczasowe (nawet japonki!) są za małe. Niestety wypróbowałam wiele sposób i żaden nie jest skuteczny.
Ehh ciężka ta końcówka, dotychczas tryskałam energią cieszyłam się z każdej chwili a teraz po prostu wszystko mnie dobija. To czekanie, ta nie moc że z niczym nie mogę sobie sama poradzić i do tego to gorąco...

W czwartek miałam pierwsze KTG, wszystko wyszło w porządku. Niestety mała nadal się nie odwróciła. W przyszłym tyg. mam kolejną wizytę, wtedy też podejmiemy konkretną rozmowę z moją panią ginekolog co dalej. 

Tak odnośnie wyjazdu mojego męża, nie było go 3 dni a chodzę taka szczęśliwa że wrócił jakby go nie było co najmniej  3 lata. Chodzę taka wytęskniona, każe się całować  przytulać na zaś, nie przypuszczałam że tak się zżyliśmy, że będzie mi tak ciężko bez niego. Oczywiście każdy wieczór przed snem był ryk do telefonu żeby wracał. Jeśli tak dalej pójdzie, zamkną mnie w psychiatryku. Ale to nie moja wina że tak go kocham, ze wzajemnością :)
Pierwszy sms po wyjeździe "już mi się znudziła delegacja, ja chcę do Was. Nie ma nic gorszego niż tęsknota". Kochany mój.
Rozpisałam się dziś niesamowicie, następnym razem postaram się krócej :)

Pozdrawiam 






7 komentarzy:

  1. Słodkie zdjęcia :)

    Jak mój mąż wyjeżdżał (co tydzień na weekend wracał), to na początku też ryczałam jak głupia, głównie wieczorami mi tęskno było. Później już się przyzwyczaiłam do samotnych wieczorów, ale w momencie żegnania, zawsze ryk :D

    Brzuszek masz piękny- oj, tęskno mi za moim (tym ciążowym, bo ten po-ciążowy mi się nie podoba:) )
    Buty ... odwieczny problem ciężarnych- tak mi się wydaje. Pamiętam, że pod koniec Hub mi zakładał buty (jak dziecku), bo nie mogłam się schylić.
    Rodziłam w październiku i ciąża w lato ... wiem co to znaczy. Śmieję się, że drugie dziecko chce zimą nosić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pewnie też się przyzwyczaję, ale wiadomo - początki są zawsze ciężkie.
      Według wstępnych założeń, mała powinna byc już z nami, bo miała być lipcowym dzidziusiem :)
      Ale niestety za "pierwszym" razem nie wyszło. Doskonale wiedziałam ze letnia ciąża będzie ciężka :)

      Usuń
  2. Mi tam nie przeszkadzają długie notki :) możesz śmiało pisać :). Szybko z leci i będziecie znowu razem :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że się z mężem dobrze dobraliście, tylko pogratulować.
    U mnie pierwsza ciąża, jeśli chodzi o końcówkę też przypadła na okres letni - są tego plusy, np. nie trzeba kupować mega wielkiej kurtki ;) hi, hi No i ogólnie bezpieczniej jest, niż w zimie.
    życzę Ci powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, może nie jesteśmy idealnym małżeństwem ale z reguły zgodnym.
      A jedną z najfajniejszych rzeczy jaką usłyszałam kiedyś od męża to że jestem jego najlepszym przyjacielem. Fajnie tak być małżeństwem a zarazem najlepszymi przyjaciółmi :)

      Usuń
  4. O! To juz koncowka !
    Malutki masz brzuszek, taki sliczny ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też widać koniec remontu :) Mam nadzieję że do końca lipca zdążymy sie przenieść do siebie :)
    Nogi puchną... o tak mi też. Straszne. Ja siedzę i moczę w zimnej wodzie, przynosi sporą ulgę, polecam!

    OdpowiedzUsuń