poniedziałek, 8 grudnia 2014

Pierwsze Mikołajki


Witajcie !

Za nami pierwsze Mikołajki, a niebawem pierwsze święta ! W tym roku spędzimy je już w trójkę. 
Chodź malutka Róża nie rozumie jeszcze czym są Mikołajki i tak dostała górę prezentów !
To chyba za te wszystkie nie przespane noce ! Mikołaj nie zapomniał też o mamie, dla której ostatnie kilka tygodni były bardzo ciężkie. Mianowice nasza 4 miesięczna (!) tak tak, za nami już 4 miesiące, panienka ma dwa wyżynające się ząbki a kolejne w drodze. Był to też niesamowicie ciężki czas również dla Różyczki, patrzenie na ból o jaki przyprawia ją ząbkowanie dla mnie jako mamy było nie do zniesienia. Ale o tym w kolejnym poście.
Póki co kilka ujęć naszej Mikołajki :)

Pozdrawiam !








czwartek, 16 października 2014

10 tydzień

Witajcie.
Za nami już 2,5  miesiąca więc czas na krótkie podsumowanie :)
Każdego dnia zdobywamy nowe umiejętności, najbardziej ekscytujące jest odpowiadanie uśmiechem na uśmiech :) Podnosi główkę, łapie za wszystko co ma w pobliżu, interesuje się zabawkami i odgłosami jakie do niej dochodzą i wiele innych :) W każdym razie coraz więcej potrzebuje uwagi a mama co rusz wymyśla nowe zabawy by zaspokoić zmysły słuchu i wzorku swojego dwumiesięcznego już maleństwa ! 

Waży : 5380 g
Mierzy : 60cm


A co u Was blogowe mamy ? 

Pozdrawiamy



czwartek, 25 września 2014

Siódmy tydzień

Nasze maleństwo ma już siedem tygodni. Przed momentem zasnęła. A ja sięgnęłam po teczkę z napisem "moja ciąża" oglądam pierwsze zdjęcie usg. Tutaj następuje pierwsze wzruszenie. Przecież to było tak nie dawno ! Potem sięgam po laptopa i zdjęcia z telefonu. Z okresu kiedy dowiedzieliśmy się o tym że zostaniemy rodzicami. To był magiczny czas aczkolwiek pełen strachu i nie pewności.

Jak to będzie ? Byliśmy szczęśliwi bo to było nasze marzenie.

  Mase badań, sprawdzanie czy wszystko ok. Oczekiwanie na kolejną wizytę. Liczenie każdego grama, centymetra. Zachcianki.Wiadomość o tym że będzie to córeczka. Pierwsze ruchy. Kompletowanie wyprawki. Sto dni do daty porodu. Ostatnie wakacje we dwoje. Ostatni miesiąc ciąży, który się dłużył i dłużył. Poród.

Czytam tą listę w której i tak nie ujęłam wszystkiego i zastanawiam się gdzie to zleciało. Gdzie zleciały nasze pierwsze wspólne siedem tygodni ? Ryczę a łzy zalewają mi klawiaturę a zarazem spoglądam na dwoje najważniejszych najukochańszych osób w moim życiu. Jestem szczęśliwa. Mimo ciężkich chwil, pierwszy tydzień był najtrudniejszy. Udawałam twardziela. Wszystko zaplanowałam w czasie ciąży. Miałam w głowie obraz pierwszej kąpieli. Pierwszej wspólnej nocy. Niestety nic nie było tak jak chciałam. Pierwszy miesiąc spędziłyśmy same, tata wracał jedynie na weekendy. Taka praca, bardzo chciał być z nami. Wrócił i dopiero wtedy poczułam że jest tak jak chciałam.

A jest tak że nasz maluch uśmiecha się do nas na każdym kroku. Wierzga nogami i rękami na prawo i lewo. Wpatruje się w różne rzeczy skupiając się przy tym jak mało kto. Zwiedza z rodzicami wszystko co możliwe. Nawet 10 min. zakupy nie obejdą się bez jej obecności.
Przytulam całuje i cieszę się z tego że jest z nami.





 

środa, 10 września 2014

Historia mojego porodu

4 sierpnia 2014 roku
Ten dzień zapadnie mi na zawsze w pamięci jako jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Minął już miesiąc od tego wydarzenia więc czas najwyższy na podzielenie się z Wami jak to było.

Poród był planowany, a mała przyszła na świat przez cesarskie cięcie. Decyzję taką podjęli lekarze albowiem mała pozostawała w położeniu miednicowym. Przyszła na świat w szpitalu Ujastek w Krakowie. No ale zacznijmy od początku...

Do szpitala trafiłam 1 sierpnia, gdzie pozostałam do dnia porodu. Warunki i opieka na oddziale były rewelacyjne. Stres był ogromny, chyba wolałabym jakby się to stało z zaskoczenia :) Najgorszy był dzień przed zabiegiem. Nie mogłam zasnąć a w głowie miałam tylko jedno - TO JUŻ !
Wczesnym rankiem przyszła pielęgniarka przygotować mnie do zabiegu i od tego czasu oczekiwałam godziny zero czyli jedenastej bo na tą godzinę był ustalony zabieg. Jak to w życiu bywa nic nie jest tak jak chcemy i z godziny jedenastej zrobiła się dziewiąta. Tutaj nastąpił chaos totalny. Przyszła pielęgniarka i oświadczyła mi ze idziemy na sale operacyjną, a ja w totalnej rozsypce. Niespakowana, do tego męża brak - telefonu oczywiście nie odbiera ! Więc dzwonię do wszystkich najbliższych by mu przekazali że wszystko się odbędzie wcześniej ale oczywiście co ?! Nikt nie odbiera ! Pomyślałam sobie "co ma być to będzie, trudno".
Tak trafiłam na salę przedoperacyjną, gdzie przeleżałam godzinę z zawałem serca. W tym czasie mąż zdążył dojechać (kochany mój), a pielęgniarki oczywiście narobiły mi nie potrzebnie strachu. Bo co prawda mąż nie mógł być ze mną, ale buziak przed wszystkim musiał być no i musiałam wiedzieć że czeka na nas za drzwiami - kobietą w końcu jestem :) Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko, znieczulenie, parawanik, akcja z umieraniem :D Po położeniu na stole zrobiło mi się słabo i już przez chwilę myślałam że umieram, cała ja :) Poprosiłam pielęgniarkę by potrzymała mnie za rękę - od razu zrobiło mi się lepiej. Godzina 10:12 i słyszę płacz, najpiękniejszy wyczekiwany a łzy spływają mi litrami po policzkach. Chwilę później słyszę 3300 wagi 55 cm i 10 punktów. Proszę by położyli mi ją na piersi. Wtedy pierwszy raz widzę tą małą istotkę, wyczekiwaną i kochaną ponad życiem. Do końca życia nie zapomnę tego co wtedy czułam, była taka mała i cieplutka. Byłam taka szczęśliwa. Chwilę później Różyczka została zabrana - w końcu przed drzwiami czekał na nią tatuś. A ja już do samego końca miałam uśmiech na twarzy. Potem szybki transport do sali poporodowej. Zaraz przychodzi do mnie mąż i płaczemy razem. Dziękuje mi za taką piękna córeczkę a uczucia jakie nam towarzyszą są nie do opisania ! Niestety mała ze względu na to że miała wody płodowe w płucach nie trafiła do mnie od razu, jak mi później wyjaśniono był to efekt tego że przyszła na świat przez cesarskie cięcie i nie jest to nic niepokojącego. O 20 byłam już na nogach mimo iż pionizacja miała być następnego dnia ale oczywiście wywalczyłam to w tym samym dniu. Przejęta tym że mała nie była ze mną, przez cały dzień po porodzie nie zmrużyłam oka ani na moment. Czekałam aż minie dziesięć godzin i będę mogła wstać i ją zobaczyć. Tak też wstałam sama samiuśka, na pytania "kręci się pani w głowie" z uśmiechem odpowiadałam że nie chodź kręciło się jak jasna cholera potem sama wzięłam prysznic bo w końcu musiałam odwiedzić moje dziecko ! :D Upewniłam się że wszystko z nią w porządku, policzyłam wszystkie palce u rąk i stóp sprawdziłam czy jest cała i zdrowa nadal nie wierząc że ona jest moja. Później wróciłam do sali i zmęczona a zarazem szczęśliwa zasnęłam i to by było na tyle. Kolejne dni w szpitalu zleciały szybko, mała wróciła do mnie w drugiej dobie od samego początku jest karmiona piersią. Na początku na odległość, laktator chodził dzień i noc a ja co trzy godziny zasuwałam z mlekiem przez pół szpitala. W nocy szłam z zamkniętymi oczami, oczywiście wielki podziw ze strony personelu bo koleżanki z sali których dzieci również były tam gdzie Różyczka słodko spały a pielęgniarki karmiły ich dzieci mlekiem zastępczym ale ja oczywiście jestem uparciuch i powiedziałam że będę ją karmić i koniec kropka. W czwartej dobie wróciłyśmy do domu i na dobre rozpoczęła się najpiękniejsza a zarazem bardzo trudna przygoda  zwana rodzicielstwem.


Dziś nasza córeczka ma już 5 tygodni a ja wreszcie zrozumiałam magie słów "ciesz się każda chwilą bo czas tak szybko leci". Każdego dnia zaskakuje nas czymś nowym.
Bywają piękne chwilę ale zdarzają się też bardzo ciężkie. Ale wiem jedno - nie żałuje żadnej decyzji w swoim życiu. Mimo iż wielu próbowało mi wmówić iż to nie jest czas na dziecko ja wiedziałam że to najwspanialsza decyzja jaką wspólnie podjęliśmy.


Podsumowując, mój poród był wydarzeniem pięknym a zarazem bezbolesnym. Chodź wielu powie iż to właściwie nie był poród, tylko zabieg. To cieszę się że to mimo wszystko miało taki przebieg, wspominam go jako wydarzenie piękne a nie bolesne. Bardzo pragnęłam porodu naturalnego lecz niestety nie było to zależne odemnie i wyszło jak wyszło. Personel szpitala spisał się na sto procent, byli na każde wezwanie.




Pozdrawiam !
 

niedziela, 24 sierpnia 2014

Pierwsze imieninki

Witajcie !

Miał być post pod tytułem "pierwszy tydzień" - nie wyszło. Podobny post miał się pojawić gdy nasze dziecko rozpoczęło drugi tydzień niestety zaraz rozpoczyna trzeci tydzień a matce ciężko idzie pozbieranie się. A że wczoraj obchodziła pierwsze swoje imieniny to post właśnie z tej okazji :)
Na dniach postaram się napisać coś więcej na temat porodu. Póki co wierzcie mi lub nie ale czas tak szybko biegnie że nie zdawałam sobie z tego zupełnie sprawy. Już widzę że mała tak szybko rośnie, może są to zmiany minimalne wręcz trudne do uchwycenia ale staram się je łapać i zachować w swojej pamięci. Dopiero co zastanawiałam się jak będzie wyglądać nasza córeczka, jakie będzie miała oczy włosy itp. A teraz mam to wszystko, a mimo to boję się że coś mnie ominie. Póki co - jest CUDOWNIE !
Są cięższe chwile, wiadomo. Ale nikt nie obiecywał że będzie różowo. Mimo wszystkich trudów macierzyństwo jest najcudowniejszą rzeczą na Ziemi.

Zapraszamy na nasz instagram, tam można nas częściej spotkać :)

www.instagram.com/chanelcome

A póki co kilka zdjęć z ostatnich tygodni : 










Pozdrawiamy !


niedziela, 10 sierpnia 2014

Witaj na świecie maluszku !

Dnia 4.08.2014 r. na świat przyszła nasza córeczka

Róża Anastazja

Ważyła : 3300 g

Mierzyła : 55 cm

Otrzymała 10 punktów - jest cała i zdrowa !







sobota, 2 sierpnia 2014

Wiadomości z frontu !


Witajcie !

Po wczorajszej porannej wizycie w szpitalu zostałam na odziale i została wyznaczona data porodu !
Tak - to już po jutrze ! W PONIEDZIAŁEK :)
Nie mogę się doczekać :)
Trzymajcie kciuki !!!



Pozdrawiam.


czwartek, 31 lipca 2014

38 tydzień ciąży


Witajcie !

Właśnie rozpoczęłyśmy 38 tc i raczej do 40 tc nie dotrwamy. Dzisiaj miałam wizytę u lekarza, miałam dostać skierowanie na CC związku z tym że mała jednak się nie odwróciła nadal pozostaje w położeniu miednicowym ale... zamiast skierowania na CC dostałam skierowanie do szpitala ! Niestety od jakiegoś czasu puchną mi nogi co jest powiedzmy sobie jakąś normą w tym okresie roku i tym okresie ciąży jednakże do puchnięcia dołączył świąd zarówno na stopach jak i rękach oraz na brzuchu. Dostałam spis badań i z wyników okazało się że mam cholestazę ciążową  związku z czym moja pani doktor nakazała od razu zgłosić się do szpitala. Tak też zrobiłam, po zrobieniu KTG lekarze odesłali mnie do domu i kazali wrócić jutro rano i najprawdopodobniej zostawią mnie już na oddziale do czasu porodu. Czy się stresuje ? Generalnie nie, wiem że z małą wszystko w porządku a prócz tego cieszę się że to już ! Boli mnie jednak fakt że jednak mała się nie odwróciła i czeka mnie CC ponieważ bardzo chciałam urodzić ją naturalnie. No cóż, takie życie. Na dobrą sprawę i tak miałabym cesarkę przez tą nieszczęsną cholestazę. Moja znajoma ostatnio stwierdziła że chyba nawet lepiej że tak to wyszło bo wie że mam niski próg bólu i mogło by się to źle skończyć dla wszystkich wokół - jestem typem panikary ! :) Więc ktoś tam u góry po prostu zrobił tak by nie dopuścić do tragedii :D To dziwne, ale rzeczywiście jestem mało odporna na ból, a mimo to nie bałam się porodu naturalnego.  Następny post już pewnie po porodzie :) 

Pozdrawiam

wtorek, 22 lipca 2014

Pokoik naszego maleństwa


Witajcie !

Rozszalałam się z tymi postami, ale doszłam do wniosku że trzeba wykorzystać tą werwę :)
Tak więc dziś podzielę się z Wami obiecanymi już dawno zdjęciami pokoiku. Generalnie wszytko jest już gotowe, brakuje jedynie kilku elementów dekoracyjnych. Starałam się by wszystko było w pastelowych kolorach w których jestem zakochana - ciekawe czy moje dziecko też :D Tak jak już kiedyś wspominałam mebelki są takie uniwersalne ponieważ chcielibyśmy by posłużyły naszemu maleństwu przez najbliższe lata. Mała póki co nie będzie spała w swoim pokoiku, ma oddzielną kołyskę w sypialni (zdjęcie w najbliższym czasie) nie mniej jednak jak nieco podrośnie chciałabym by spała w swoim łóżeczku w swoim pokoiku :) Zobaczymy jak nam to wyjdzie !
Włożyliśmy w ten pokoik mnóstwo serca oraz wysiłku. Bez pieniędzy też by się nie obyło, bo pokój musieliśmy zrobić od podstaw (podłoga, ściany) ale warto było ! :)
Poniżej efekty :












Pozdrawiam :*